100-lecie odzyskania Niepodległości

2018-11-19 13:28:37

Bezpośrednio przed samym Świętem Niepodległości, podczas samych świąt, a także już po nich jesteśmy w mediach informowani o sprawach historycznych związanych z walką o niepodległość, bieżących sprawach związanych z jej utrzymaniem oraz o wielu imprezach związanych z tym faktem. Osobiście z dużym zainteresowaniem oglądałem audycje i filmy historyczne, koncerty patriotyczne oraz wszelkie działania rocznicowe. Piękny był koncert na stadionie 10-lecia, ale również bardzo piękny i ważny był film zmontowany z przechowanych archiwalnych materiałów z ostatnich lat przed reaktywowaniem Rzeczypospolitej oraz pierwszych lat niepodległości. Fantastycznie zrobiony, pięknie elektronicznie ubarwiony, doskonałe teksty - fachowe, rzetelne, bez kłamstw i polityki. Dobry był także film „Ziuk” o młodym Piłsudskim.

 

Wszędzie, w poszczególnych dzielnicach Polski coś się działo, wszędzie była walka, nawet tam, gdzie polska ludność nie była większością, ale stanowiła znaczący procent miejscowej ludności i w większości wypadków zwyciężała.

 

A co działo się u nas? W Gdańsku polska ludność nie miała szans, bo według różnych historyków stanowiła zaledwie od 10 do 15 % mieszkańców miasta. Szacunki były trudne, gdyż były małżeństwa mieszane (np. polsko-niemieckie), byli ludzie nieświadomi swego pochodzenia albo tacy, którzy nie określali się według narodowości ale mówili, że są Kaszubami czy gdańszczanami. Powstało pytanie: Co mieli robić Polacy w okresie tworzenia się II Rzeczypospolitej? Polacy mieszkający w Gdańsku, których największe zgrupowania były we Wrzeszczu i Siedlcach, postawili na ujawnienie swojej obecności poprzez działanie w dziedzinie kultury. Powstało wiele towarzystw polskich, między innymi Chór im. Św. Cecylii  przy parafii pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Gdańsku-Wrzeszczu. Założycielami byli mieszkający w parafii Polacy, wśród nich Antoni Raciniewski i dziadek mojej żony Stanisław Siemienicki. Była to tak ważna sprawa, że do Towarzystwa wstępowały całe rodziny. Wszyscy uznali, że tym sposobem przyczynią się do krzewienia myśli, kultury i uczuć polskich. Z rodziny Siemienickich było kilka osób: dziadkowie żony, moja teściowa, a później także teść Walerian Janiszewski. Działania Towarzystwa były bardzo aktywne i przynosiły wiele sukcesów na niwie polskiej muzyki, zwłaszcza śpiewu chóralnego, a także przedstawień teatralnych. Chór, będący w Gdańsku powszechnie znaną organizacją, postanowił ufundować sobie Sztandar Organizacyjny, który wyhaftowały: babcia żony Albertyna Siemieniecka i dwie koleżankami z chóru. Sztandar poświęcono w 1926 roku w polskim kościele św. Stanisława we Wrzeszczu, co było wielką manifestacją polskości w Gdańsku. Działalność ta była solą w oku Niemców, a zwłaszcza tak zwanych polakożerców. Chór Św. Cecylii miał bardzo duże osiągnięcia w ciągu ostatnich 7 lat przed wybuchem wojny, kiedy dyrygentem był profesor Tadeusz Tylewski. Polscy działacze Towarzystwa srogo zapłacili za swoje oddanie Ojczyźnie. Wielu z nich - również członkowie Chóru - znalazło się w obozie koncentracyjnym Stutthof: dyrygent Tadeusz Tylewski, z rodziny Siemienickich Leon i Roman, Walerian Janiszewski oraz wielu innych. Kilka osób zginęło, w tym Leon Siemienicki.

 

W roku 1945 grupka ocalałych chórzystów kilkoma osobami z ludności napływowej wznowiła działalność Chóru Św. Cecylii przy parafii NSJ we Wrzeszczu. Zespół prowadził dalej bardzo aktywną działalność na rzecz Kościoła, krzewiąc równocześnie muzykę patriotyczną. Chór Św. Cecylii, działając w nowych warunkach socjalistycznej demokracji, przemianował się na Towarzystwo Śpiewacze im. Feliksa Nowowiejskiego. Działając głównie przy Kościele, Chór nie mógł liczyć na dotacje, na wyjazdy zagraniczne, itp. Zespół był ceniony przez Episkopat Polski i dlatego obsługiwał ważne uroczystości kościelne (był kilkakrotnie na Jasnej Górze, obsługiwał artystycznie 500-lecie urodzin Mikołaja Kopernika we Fromborku). Po zdaniu matury w 1964 roku śpiewałem w Chórze i od tego czasu byłem jego wieloletnim prezesem. W połowie lat siedemdziesiątych przeprowadziłem się z żoną do Osowej i dojazdy na próby chóru do Wrzeszcza były dość trudne, zwłaszcza w tamtym układzie komunikacyjnym. Tymczasem Chór im. F. Nowowiejskiego, na skutek braku naboru nowych osób do zespołu, powoli w swojej działalności podupadał i w ostateczności na początku lat osiemdziesiątych został rozwiązany przez proboszcza.

 

Tymczasem w Osowej powstała parafia pw. Chrystusa Zbawiciela, przy której razem z żoną Danutą oraz paniami Barbarą Posańską i jej córką Romualdą Kowalską zaczęliśmy organizować chór parafialny. Mieszkańcy Osowej wiedzą, że chór ten w drodze swojego rozwoju przyjął miano Katolickiego Stowarzyszenia Śpiewaczego i Muzycznego im. Ks. prof. Józefa Orszulika i działa do dzisiaj.

 

Ostatnim akcentem działalności chóru był występ w niedzielę 11 listopada 2018 r. Proboszcz parafii pw. Chrystusa Zbawiciela wezwał wiernych na przybycie w tym dniu na sumę parafialną, która była odprawiona z intencją „za Ojczyznę”. Na wejście Chór zaśpiewał stary hymn Polski „Gaude Mater Polonia”, a następnie wszyscy obecni - polski hymn państwowy. W trakcie mszy św. na ofiarowanie chór zaśpiewał pieśń patriotyczną „Z dolin tej ziemi”, a na zakończenie wszyscy obecni - „Boże coś Polskę”. Po mszy św. odbyło się nabożeństwo dziękczynne z wystawieniem najświętszego sakramentu i błogosławieństwem - wówczas  zaśpiewano „Te Deum”. Uroczystość zakończył krótki koncert Chóru Orszulika, który odtworzył „Pierwszą Brygadę”, „Bogurodzicę”, „Cześć Polskiej Ziemi” i „Rotę”.

 

Po tej uroczystości, o godz. 12:00 w ramach ogólnopolskiej akcji „niepodległa - do hymnu”, osoby zgromadzone na przykościelnym parkingu zaśpiewały pod przewodem chóru 4 zwrotki „Jeszcze Polska nie zginęła”. Było bardzo podniośle - wiele osób przyniosło polskie sztandary, a Chór otrzymał od państwa Czajkowskich 10-metrową polską flagę. 100-lecie odzyskania niepodległości Polski było uroczystością historyczną, więc Chór cały czas podczas swoich występów prezentował historyczny - bo z roku 1926 - Sztandar Śpiewaczy, podkreślając tym samym rolę polskich chórów w historii naszej Ojczyzny. Po odśpiewaniu hymnu parafianie w grupkach wyrażali swoje emocje i radość, składali sobie życzenia, a następnie udali się do swoich domów by tam dalej świętować.

 

Historię obydwu wspomnianych chórów przedstawię wkrótce w książce.

 

Konrad Hoga - Prezes Chóru

.

KOMENTARZE

brak komentarzy

DODAJ KOMENTARZ



kod: unas